- Prawo karne
- 25 lutego 2020
Sędziowskie spojrzenie na tymczasowe aresztowanie
Sędziowskie spojrzenie na tymczasowe aresztowanie
Z
Z tymczasowym aresztowaniem jest trochę jak z kampanią wyborczą. Niby reguły są znane na wylot, ale i tak te krótkie są zazwyczaj skutkiem pomyłki; bywa, że długie tym bardziej.
W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPCz) znajduje się mnóstwo przykładów na to, że rozstrzygnięcie o tymczasowym aresztowaniu jest jedną z najbardziej doniosłych decyzji w postępowaniu karnym. Doniosłych nie tylko dla samego podejrzanego (oskarżonego), jego bliskich, ale także dla pokrzywdzonych oraz sądu, prokuratora, obrońcy, czy nawet policji. Symptomatyczne, że liczba skarg zarzucających – najoględniej mówiąc - niesłuszność tymczasowego aresztowania znacznie przewyższa skargi na niesprawiedliwość wyroków. To samo odnosi się do liczby orzeczeń ETPCz. Wynika z nich, że europejskie organy sądownictwa międzynarodowego przywiązują do tymczasowego aresztowania szczególną wagę i nie pozostawiają tu pola do żadnych odstępstw od obowiązujących reguł.
Wypada zacząć od tego, że na wnioski prokuratorskie o zastosowanie lub przedłużenie tymczasowego aresztowania zawsze był urodzaj. Bierze to się chyba stąd, że prokuratorzy nauczyli się wykorzystywać ten środek zapobiegawczy instrumentalnie (na przykład jako narzędzie ułatwiające postępowanie). Pozostałe środki traktują wtedy jako wyraz słabości czy to dowodowej, czy też świadczące o małej wadze sprawy. W tym świetle tymczasowy areszt „nobilituje” sprawę i jednocześnie „zmiękcza” podejrzanego. Kiedy zatem podczas posiedzenia odwoławczego pojawia się nagle w jednej ze spraw inny prokurator niż wyznaczony do pozostałych, albo do pomocy nadciąga kolejny lub kolejni, to są sprawy (oczywiście oprócz tych szczególnie zawiłych), w których mam obawę, że albo wyznaczony prokurator nie chce brać za taką sprawę odpowiedzialności, albo prokurator prowadzący postępowanie przygotowawcze traktuje tymczasowe aresztowanie podejrzanego bardzo ambicjonalnie, po prostu bez koniecznego dystansu.
Po drugiej stronie, w posiedzeniu odwoławczym, staje (albo i nie) obrońca. Często „jednozdaniowy” aplikant, w najlepszym razie substytut. Jest jeszcze gorzej, kiedy obrońca zaczyna czytać zażalenie. Z drugiej strony – widziałem na sali sądowej obrońców, którym pod wpływem własnych słów łamał się głos oraz obrończynię, która wybuchła płaczem po ogłoszeniu postanowienia o nieuwzględnieniu zażalenia.
To są skrajności. W większości posiedzenia zażaleniowe są bezbarwne i pośpieszne. Sądy odwoławcze, prokuratorzy, obrońcy – każdemu można tu wrzucić kamyczek do ogródka.
Najczęściej obrońca popiera zażalenie i wnioski w nim zawarte. Niejednokrotnie zażalenie jest jednobrzmiące z poprzednim. Prokurator wnosi o nieuwzględnienie zażalenia i utrzymanie w mocy zaskarżonego postanowienia. A sąd postanawia o utrzymaniu w mocy zaskarżonego postanowienia. I jakby utrzymując się w tej konwencji – z uzasadnieniem identycznym z poprzednim w tej sprawie. No bo skoro obrońca w zażaleniu to samo, to i sąd mu na to, to samo.
Siłą rzeczy przed sądami stosującymi tymczasowe aresztowanie w I instancji przebieg posiedzenia aresztowego jest inny, ale nie zmienia to faktu, że właśnie sądy odwoławcze są „ostatnią deską ratunku” dla podejrzanych, a dla ich obrońców i prokuratorów ostatnim forum. Jak się wydaje i z tego względu obecność podejrzanego podczas posiedzenia odwoławczego powinna stanowić regułę, choć z praktyki sądowej wiadomo, że może okazać się „obosieczna”.
Istnieje „złoty środek”, który pozwala uniknąć lakoniczności stron, jak i uwolnić sąd od bezproduktywnego „ględzenia”, czy wręcz jątrzącej „zapalczywości”. Wiem to stąd, bo czytałem znakomite zażalenia obrońców i prokuratorów oraz słyszałem takie wystąpienia. A wtedy sądowi po prostu nie wypada nie dostosować się do tej jakości.
Pomijając w tym miejscu argumenty o zupełnie podstawowym znaczeniu, warto o to zadbać także dlatego, ponieważ to mit, że rozstrzygnięcie w przedmiocie zastosowania albo przedłużenia tymczasowego aresztowania jest obojętne dla przyszłego wyroku. Trudno zaprzeczyć, aby wyrokujący sędzia w ogóle nie czuł presji związanej z tymczasowym aresztowaniem oskarżonego w sprawie. W większości sędziowie umieją sobie radzić z tą presją, o czym przekonują wyroki uniewinniające w takich sprawach. Natomiast w odniesieniu do orzeczenia o karze – nie ma się co wypierać, że tymczasowe aresztowanie ma olbrzymi wpływ na jej wymiar. Mówiąc wprost, trudno spodziewać się wtedy kary, która nie uwzględniałaby okresu rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie.
Na koniec. Z tymczasowym aresztowaniem jest trochę jak z kampanią wyborczą. Niby reguły są znane na wylot, ale …
Zainteresowanym tematyką tymczasowego aresztowania (stosowania i wykonywania) serdecznie polecamy książkę: "Tymczasowe aresztowanie. Praktyczny przewodnik po tymczasowym aresztowaniu dla osadzonych, ich bliskich oraz obrońców"
podobne artykuły